da Vinci miniMaker – unboxing i pierwsze wrażenia
“Drukarki 3D muszą być drogie” – ten slogan ukułem jesienią 2013 r., gdy wiele polskich firm za wszelką cenę dążyło do obniżenia cen urządzeń tego typu, nie bacząc na związane z tym ryzyka i zagrożenia. Historia przyznała mi rację – na przestrzeni kolejnych lat, każdy kto próbował produkować i sprzedawać drukarki 3D w cenach oscylujących w granicach 2000 – 3000 PLN albo kończył działalność, albo zmieniał zakres działalności. Równocześnie z zagranicy – a konkretnie z krajów azjatyckich, zaczęły napływać masowo ekstremalnie tanie urządzenia, które co chwila obniżały dolną granicę ceny…
Przez długi okres czasu żyliśmy w przekonaniu, że niska cena jest adekwatna do jakości. Tanie zestawy do samodzielnego montażu, oferowane w kwotach na poziomie 1000 – 1500 PLN były bardzo słabe jakościowo i generowały więcej problemów niż pożytku. Jednakże i to stopniowo zaczęło ulegać zmianie. W którymś momencie okazało się, że jakość tych urządzeń wcale nie jest taka tragiczna jak mogłoby się wydawać i koniec końców zakup “taniej chińskiej drukarki 3D”, wcale nie musi oznaczać wyrzucenia pieniędzy w błoto.
Dla nas osobiście punktem przełomowym było otrzymanie wielokrotnie opisywanej na łamach serwisu drukarki 3D Panowin F1. Gdy rozpoczynaliśmy z nim pracę, liczyliśmy że będzie co najwyżej w stanie wydrukować poprawnie jakieś proste przedmioty i geometrie – tymczasem trafiliśmy na fantastyczne urządzenie, które jest w stanie poradzić sobie nawet z wyjątkowo skomplikowanymi modelami anatomicznymi.
Kilka dni temu trafiła do nas kolejna drukarka 3D z najniższego segmentu cenowego – da Vinci miniMaker, tajwańskiego XYZPrinting, kosztująca zaledwie… 1190 PLN brutto! I chociaż podobnie jak w przypadku Panowin F1 nasze początkowe oczekiwania były niewielkie – ponownie zostaliśmy miło zaskoczeni. Oto krótka relacja z początków pracy z tym urządzeniem…
da Vinci miniMaker
Tajwańskie XYZPrinting było pierwszą firmą na świecie, która oparła swoją strategię o sprzedaż bardzo tanich drukarek 3D, które nie wymagały ich składania w całość jak oferowane w podobnych cenach chińskie zestawy, tylko były od razu gotowe do pracy po wyjęciu z pudełka. Niestety trudno powiedzieć, aby początki działalności firmy były specjalnie udane… Mimo że drukarki 3D z serii da Vinci sprzedawały się w bardzo dużych ilościach, jakość oferowanych przez nie wydruków raczej rozczarowywała. Na przestrzeni kolejnych lat firma poszerzała swoje portfolio produktowe o kolejne modele, wchodząc m.in. w technologię druku 3D z żywic światłoutwardzalnych. Z czasem też zaczęła stopniowo podnosić jakość swoich urządzeń.
da Vinci miniMaker to najtańsza drukarka 3D w ofercie firmy. Jest przeznaczona dla użytkowników domowych – a dokładnie ich najmłodszą część. Ma bardzo oryginalną, kolorową obudowę, przypominającą na pierwszy rzut oka zabawki dla dzieci w wieku 1-3. Jej obszar roboczy to całkiem przyzwoite 15 cm w każdej z osi. Nie ma podgrzewanego stołu i drukuje wyłącznie z PLA, jest wyposażona za to w system automatycznej kalibracji!
Stół jest wykonany z aluminium, które należy pokryć jakąś podkładką adhezyjną, bądź… zwykłą taśmą malarską, która jest dostarczona w zestawie z drukarką 3D, w gotowych, przyciętych na rozmiar stołu arkuszach.
Drukarka 3D jest wykonana dość solidnie (jak na cenę w jakiej jest oferowana!) – plastikowa obudowa jest idealnie spasowana, elektronika i okablowanie są dokładnie ukryte, a całość została osadzona na sztywnej, aluminiowej ramie. Komunikacja odbywa się niestety wyłącznie przez kabel USB, do którego podłączamy komputer. da Vinci Mini W – model kosztujący zaledwie 100 PLN więcej, jest już wyposażony w WiFi.
Unboxing
Drukarka 3D przyjeżdża do nas w kolorowym kartonie, który jednoznacznie sugeruje kto jest najwłaściwszym odbiorcą tego modelu urządzenia. Po otwarciu pudełka, wewnątrz znajdziemy instrukcje i podstawowy pakiet narzędziowy wraz z okablowaniem. Niestety w zestawie nie ma cążków ani pincety – tak jak zdaję sobie sprawę, że nie są to najlepsze przyrządy do zabawy dla dzieci, tak nie wyobrażam sobie pracy z drukarką 3D bez nich.
Instrukcja obsługi jest wielojęzyczna, lecz niestety nie jest dostępna w języku polskim. Co więcej, składa się pliku czarno-białych kartek A4 wyglądających jakby były drukowane na zwykłej drukarce laserowej, spiętych dwoma zszywaczami biurowymi.
Sama drukarka 3D jest zapakowana bardzo solidnie. Extruder z głowicą są przewożone niezależnie i trzeba je zamocować na ramieniu osi X i podłączyć do taśmy.
Przed rozpoczęciem pracy warto również pamiętać o zdjęciu czterech pomarańczowych blokad na prowadnicach osi Z.
Na sam koniec przed rozpoczęciem pracy warto przykleić kremową taśmę malarską (lub inną podkładkę adhezyjną) na stół. W zestawie z drukarką 3D otrzymujemy trzy arkusze.
Gdy to zrobimy i po raz pierwszy uruchomimy drukarkę 3D z poziomu komputera, przejdziemy jeszcze przez bardzo prosty i szybki proces automatycznej kalibracji głowicy drukującej względem stołu.
Praca z drukarką 3D
Moja największą obawą było to, że da Vinci miniMaker będzie bardzo głośny, jak miało to miejsce w przypadku pierwszych modeli XYZPrinting – da Vinci 1.0. Zostałem bardzo miło zaskoczony – drukarka 3D pracuje dość cicho, szczególnie jeśli porównamy to do innych urządzeń dostępnych na rynku. U nas miniMaker pracuje w pomieszczeniu, w którym znajduje się aktualnie osiem innych urządzeń (w tym jedno drukujące z fotopolimerów) i mogę śmiało powiedzieć, że w porównaniu z nimi jest bezszelestne.
Filament jest wkładany z lewej strony drukarki 3D. miniMaker korzysta z extrudera typu bowden. Procedura wkładania filamentu jest banalna i uruchamiana z poziomu oprogramowania XYZware, który ściągamy ze strony producenta. W zestawie otrzymujemy rolkę filamentu z chipem, dzięki czemu program od razu rozpoznaje jego kolor, jak również ilość materiału jaki jest na rolce.
Aby uruchomić wydruk, musimy podłączyć urządzenie do komputera kablem USB i uruchomić program. Po wgraniu modelu 3D i jego pocięciu (opisuję to poniżej), uruchamiamy wydruk. GCode jest wgrywany do pamięci drukarki 3D, która rozpoczyna pracę. W tym momencie możemy już odłączyć komputer – wydruk drukuje się z karty SD / pamięci FLASH urządzenia.
Jako że urządzenie jest skierowane (teoretycznie) do dzieci, producent dodaje do niego osłonę wykonaną z kawałka przezroczystego, sztywnego plastiku, który należy złożyć w całość. Nie jest to proste, a i efekt końcowy nie rzuca na kolana. Niemniej jednak lepsze to niż nic. Cały czas mamy też w pamięci cenę drukarki 3D.
Z uwagi na to, że w pracy korzystałem do tej pory tylko i wyłącznie z dostarczonej fabrycznie taśmy malarskiej, do której właściwości adhezyjnych mam bardzo ograniczone zaufanie, wszystkie wydruki drukowałem na rafcie. Chociaż powoduje to dużo większe zużycie materiału, nie ma żadnego problemu z tym, że fragment wydruku się odkleja – jeśli już, to odkleja się kawałek raftu. Zresztą w przypadku dłuższych wydruków 3D, oprogramowanie informuje nas, że istnieje ryzyko odklejenia się wydruku od stołu i należy pokryć go klejem bądź innym środkiem adhezyjnym.
Model z raftem odchodzi od stołu bez najmniejszego problemu, podobnie jak sam model od raftu.
Generalnie praca z miniMakerem przebiegała bez najmniejszych problemów, aż do chwili pisania tego artykułu. Niestety w trakcie drukowania prezentowanego poniżej modelu 3D zatkała się głowica. O ile nie jest to nic nadzwyczajnego w świecie drukarek 3D, biorąc pod uwagę, że wydruk był realizowany z oryginalnego, zachipowanego filamentu budzi konsternację…? Więcej na ten temat dowiecie się z pewnością w kolejnym artykule, w którym opiszę m.in. moje (mam nadzieję) udane zmagania z udrożnieniem głowicy…
XYZware
Program sterujący drukarką 3D jest dość prostyw obsłudze. Po jego uruchomieniu widzimy reklamę innych produktów XYZPrinting:
Następnie program prosi o rejestrację drukarki 3D. Do tej pory tego nie uczyniłem, ale w kolejnych artykułach postaram się opisać jakie profity wiążą się z rejestracją? Modele wgrywamy do programu za pomocą pierwszej ikony, widocznej w lewym górnym rogu. Jeśli XYZware znajduje jakieś błędy w pliku STL, pyta czy ma go naprawić?
Po załadowaniu modelu, po lewej stronie pojawiają się standardowe narzędzia jak rozmieszczanie modeli na stole roboczym, obracanie ich, czy skalowanie:
Praca z modelem przy ich użyciu jest prosta i banalna:
Aby rozpocząć drukowanie, klikamy w czwartą ikonę w górnym menu. Wyświetla nam się nowe okno z ustawieniami wydruku. Mamy dostępne trzy tryby:
- Normal (warstwa 0,4 mm)
- Good (warstwa 0,3 mm)
- Excelent (warstwa 0,2 mm).
Dodatkowo możemy ustawić kilka podstawowych parametrów jak procent wypełnienia lub jego styl. Podobnie jest z ustawieniami dla supportów, brimu i raftu:
Nasze ustawienia możemy zapisać w oddzielnym profilu. Gdy się z tym uporamy, klikamy przycisk “Print” i model jest cięty na warstwy. XYZware jest pod tym względem dość szybki. Po cięciu mamy podgląd na estymowany czas druku 3D (wydaje mi się, że jest trochę przekłamany, ale jeszcze to dokładnie sprawdzę?) oraz ewentualne alerty (wspomniana sugestia porycia stołu klejem, w przypadku dłuższych wydruków):
Możemy też podejrzeć pocięty model z wygenerowanymi supportami i raftem:
Gdy uznamy, że jesteśmy gotowi do pracy, klikamy zielony przycisk “Print” i GCode jest przesyłany do drukarki 3D. To również trwa moment:
Klikając w kółko w dolnym, prawym rogu otwiera nam się menu drukarki 3D, gdzie widzimy aktualną temperaturę głowicy oraz ilość materiału na rolce:
Tak długo jak nasz komputer będzie podłączony do drukarki 3D w trakcie pracy, tak długo będziemy widzieli postęp prac. Odłączenie komputera nie spowoduje zatrzymania się wydruku.
Wydruki 3D
Do tej pory wydrukowałem zaledwie kilka prostych modeli, których drukowanie nie trwało dłużej niż 2-4 godziny. Jako że jest to mój absolutny początek prac z tym urządzeniem, nie miałem jeszcze odwagi aby zostawić je drukujące na noc. Ta powściągliwość i ograniczone zaufanie dotyczy generalnie wszystkich drukarek 3D, które testujemy – gdy spędzimy z nią min. 2-3 tygodnie i w dalszym ciągu wszystko będzie przebiegało bez zakłóceń, na pewno przetestujemy miniMakera na kilkunastogodzinnych wydrukach (możliwe, że dobijemy też do pełnej doby?).
Wszystkie wydruki były realizowane na profilu “Good”, czyli warstwie 0,3 mm. Proste modele wychodzą przyzwoicie, jak np. klasyczna łódka 3D Benchy:
Przy bardziej skomplikowanych modelach dość szybko okazuje się, że mimo wszystko jest to tylko i wyłącznie drukarka 3D dla dzieci:
Zauważyłem też, że czasem przy drukowaniu większych powierzchni przy użyciu raftu, spód modelu wychodzi bardzo słabo… Jest to obszar do dalszego przebadania.
Supporty i raft odchodzą doskonale. Poniższy wydruk obudowy (ten podczas drukowania którego zapchała się głowica uniemożliwiając jego dokończenie) został zdjęty ze stołu i oczyszczony (niemalże) całkowicie ręcznie, z drobnym użyciem cążek przy wyciąganiu pojedynczych fragmentów supportu spomiędzy otworów:
Podsumowanie
da Vinci miniMaker z pewnością nie jest wybitną drukarką 3D i już na tak niewielkiej próbce wydruków testowych, można określić kilka jego istotnych wad. Niemniej jednak to wszystko blednie w momencie gdy do oceny wprowadzimy koszt zakupu urządzenia… Szczerze mówiąc sam fakt, że ta drukarka 3D przy tej cenie jest w stanie jeszcze w miarę poprawnie drukować modele jest zaskakujący! Jeżeli ktoś faktycznie poszukuje urządzenia do prostych wydruków przestrzennych, gdzie znakomita większość będzie stanowić zabawki lub gadżety, to przy tym budżecie nie powinien czuć się zawiedziony.
W kolejnych artykułach postaram się (jak zwykle) doprowadzić miniMakera do granic jego możliwości i sprawdzić go na prawdziwych wydrukach 3D, przeznaczonych dla przemysłu i medycyny. Póki co jestem bardzo sceptyczny, czy uda się osiągnąć cokolwiek interesującego, ale z drugiej strony już raz miniMaker mnie zaskoczył. Zobaczymy, czy uda mu się to powtórzyć…?